1.6.11

Miłością jest…
przemierzanie pokoju w nocy, aby kołysanką
i ciepłymi słowami utulić ciebie płaczącego wtedy,
kiedy całe moje „ja” pragnie odpocząć.

Miłością jest…
malowanie różowego olbrzyma bez rąk i z jednym okiem,
mającego na sercu wypisane słowa:
„Moja mama jest najlepsza”.

Miłością jest…
czytanie tej samej bajki piąty raz,
bez pominięcia najdrobniejszego jej szczegółu.

Miłością jest…
ostatni, klejący się cukierek, oblepiony kurzem
i sierścią psa, nie zjedzony, trzymany dla mnie w kieszonce.

Miłością jest…
zdobywanie nowych umiejętności, które kiedyś
przydadzą się nam, abyśmy umieli pomóc tobie w dorastaniu.

Miłością jest…
przesłodzona herbata i rozmoczone w niej ciasteczko pozostawione 
w dniu moich urodzin o 6:30 rano przy naszym łóżku.

Miłością jest…
powiedzieć czasem stanowczo: „Nie”,
nawet jeśli: „Wszyscy to robią”.

Miłością jest…
zgoda na twoje odejście, kiedy otwierasz drzwi
i wyruszasz w świat; zgoda przeżywana z ciężkim sercem, 
ale też z modlitwą w mojej duszy i uśmiechem na twarzy.

Miłością jest…
umiejętność dzielenia wiary, która jest zapewnieniem, 
że ty, teraz jeszcze dziecko, potem możesz rozjaśnić 
naszą przyszłość.

Marion Stroud       

2 komentarze:

  1. ..milosc to warkocz ktory na lace chlopiec zaplata..i stary pan grajacy na skrzypcach jakas melodie..to ciche glosy szeptane do ucha po wielu latach..i zmeczone nogi na ktorych stoimy..to sa nuty milosci...pozdrawiam Sebastian.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, Sebastianie :-)
    jak ładnie. To prawie jak Rozmowa liryczna
    K.I. Gałczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń