Od bardzo dawna nie widziałem woźnicy, dlatego jako pierwszą odbieram warstwę metaforyczną, "rumaki na niebie". Na co dzień widuję dorożki przewożące wczasowiczów i gości zza granicy. Ale to już by było haiku z nutką Gałczyńskiego.
Ja oglądam codziennie. Nawet mam zdjęcia. Opisuję, co widziałam i czego się domyślałam ;-). Przeniosłam się na wóz i śpiewałabym chyba jeszcze głośniej. Ze strachu.
Zamiast dorożek, u mnie są bryczki. Też dla turystów z agroturystyki.
Czasem mam różne podejrzenia ;-), ale pisząc haiku, miałam na myśli strach. Przecież nie mógł nic zrobić... tylko śpiewać coraz głośniej.
Też w pierwszym momencie się roześmiałam, ale gdy sobie przypomniałam, że woźnica ma przed sobą jeszcze ok.2km drogi do domu przez las... to trochę zrobiło mi się głupio.
Dołączę zdjęcie (wprawdzie bez burzy), ale też ze śpiewem na ustach. :-)
Od bardzo dawna nie widziałem woźnicy, dlatego jako pierwszą odbieram warstwę metaforyczną, "rumaki na niebie". Na co dzień widuję dorożki przewożące wczasowiczów i gości zza granicy.
OdpowiedzUsuńAle to już by było haiku z nutką Gałczyńskiego.
Podoba mi się Twoje haiku.
Adam
Ja oglądam codziennie. Nawet mam zdjęcia.
OdpowiedzUsuńOpisuję, co widziałam i czego się domyślałam ;-).
Przeniosłam się na wóz i śpiewałabym chyba jeszcze głośniej. Ze strachu.
Zamiast dorożek, u mnie są bryczki.
Też dla turystów z agroturystyki.
Dobrej nocy,
Magda :-)
Ale fajne haiku!!!
OdpowiedzUsuńZe strachu?
Dla mnie to bardzo radosne haiku!
Czasem mam różne podejrzenia ;-),
OdpowiedzUsuńale pisząc haiku, miałam na myśli strach.
Przecież nie mógł nic zrobić... tylko śpiewać coraz głośniej.
Też w pierwszym momencie się roześmiałam,
ale gdy sobie przypomniałam, że woźnica ma przed sobą jeszcze ok.2km drogi do domu przez las... to trochę zrobiło mi się głupio.
Dołączę zdjęcie (wprawdzie bez burzy), ale też ze śpiewem na ustach. :-)
--