.
.
.
Dom sołtysowej jest na końcu wsi. Dalej już tylko bezkresne pola.
Lidki nie ma w domu, ale przy furtce wita mnie jej 95-letnia mama i zachęca, abym zaczekała.
W trakcie rozmowy dowiaduję się, że krótko po wojnie owdowiała, zostając sama na sporej gospodarce. Czasem tylko pomagali sąsiedzi i starsze dzieci.
Opowiadała drepcząc o lasce i przysiadając niekiedy na ławce, skąd dobrze było widać drogę na sprzedane już pole.
— Pani! Szkoda mi pola. Ile to ja razy tam chodziła… Poszła ja bym i dziś… Chociaż zobaczyć… — westchnęła.
Wzięłam ją pod rękę i wyszłyśmy na drogę. Minął nas wóz i zaraz traktor. Jeszcze kilka kroków i zmęczona przystanęła.
.
.
.
.
.
Dom sołtysowej jest na końcu wsi. Dalej już tylko bezkresne pola.
Lidki nie ma w domu, ale przy furtce wita mnie jej 95-letnia mama i zachęca, abym zaczekała.
W trakcie rozmowy dowiaduję się, że krótko po wojnie owdowiała, zostając sama na sporej gospodarce. Czasem tylko pomagali sąsiedzi i starsze dzieci.
Opowiadała drepcząc o lasce i przysiadając niekiedy na ławce, skąd dobrze było widać drogę na sprzedane już pole.
— Pani! Szkoda mi pola. Ile to ja razy tam chodziła… Poszła ja bym i dziś… Chociaż zobaczyć… — westchnęła.
Wzięłam ją pod rękę i wyszłyśmy na drogę. Minął nas wóz i zaraz traktor. Jeszcze kilka kroków i zmęczona przystanęła.
.
.
.
droga na pole
staruszka wpatrzona
w tuman kurzu
.
.
.
.
.
staruszka wpatrzona
w tuman kurzu
.
.
.
.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz