Aż przechodzą po ciele ciarki, gdy się czyta.. Pewnie dlatego, że jest to tak aktualne..! Ale, również dlatego, że myśli się o tych następnych, którzy pójdą tą drogą..
Droga to nie to samo co wędrówka.Okazuje się, że szczyt nie zawsze jest celem i to nie on wyznacza granice.Szczytu się nie zdobywa to góra zdobywa nas-naszą namiętność.Czasem pozwoli nam na więcej ale w Himalajach trudno o takie przywileje. Czytam to haiku uniwersalnie-bo nie o dziennikarstwo tutaj chodzi. Para słów ,,zdobyty-wciąż'' i ich konsekwencja - jest pouczająca lecz wzbudza niepokój ponieważ okazuje się że bezpośrednie doświadczenie-finalny stempel-nie jest podróży kresem.On przychodzi niespodziewanie jakby z zewnątrz a jednak jest częścią złożonej całości.Zdobywcy trzymający się grani odpychają od siebie taką myśl-skupiają się na detalach....pytanie podstawowe w twojej pracy jest następujące...
Odpowiedź nie może być całkowicie racjonalna ponieważ nie znamy ,,zdania góry''.Widoczne są jedynie znaki które wydają się bierne-przypadkowe.I czy nie zasadna jest teza, że to wzniesienie(nie sam szczyt) w pewnym sensie wchłania całym sobą zdobywcę który ma tylko wrażenie panowania nad sytuacją.Czy zatem zdobycie nie jest tylko punktem widzenia naszej strony-ludzkiej ? Natura nie opowiada historii-działa jednak konsekwentnie i to od niej zależy dopasowanie się do reguł gry.
Zgadzam się Sebastianie, chociaż poruszasz wiele dyskusyjnych kwestii, np. termin na ogół często używany - "zdobywcy szczytu". Użyłam go z punktu widzenia strony ludzkiej, jak najbardziej. :-)
Każdy człowiek ma w życiu jakiś cel [a przynajmniej powinien]. Do celu można dotrzeć lekkim truchtem albo mozolną pracą, jak kto woli... Są i tacy, którzy nie poprzestają na jednym. Dla nich, wspinaczka, może trwać całe życie.
Wczoraj z rozmowie ze szwagrem poruszyliśmy słowa jakże bliskie każdej osobie: pasja, miłość ( w tym przypadku do gór ), walka z przeciwnościami losu i ich pokonywanie, pokonywanie również własnych słabości, dążenie do celu ( nawet znając konsekwencje jak w przypadku himalaistów )itp.
Doszliśmy do wniosku że Nasze pasje czasami pochłaniają nas całkowicie ale dzięki temu stajemy się z każdym dniem coraz lepsi, one ( pasje ) kształtują nasz charakter, nasze postrzeganie świata i bardzo często jest tak że nawet najbliższa nam osoba nie jest w stanie od nich nas oderwać.
Himalaista idąc w góry wie że może z nich nie wrócić, że mogą one stać się jego grobem ... jednak miłość do gór, ta "bliskość" nieba jest tak wielkim magnesem że nawet gotowi są poświęcić swoje życie by podążać obraną ścieżką życia.
Madziu, Oni wciąż w drodze na swój szczyt - piękne Haiku ... dziękuję Ci za chwile zatrzymania się i zamyślenie nad istotą Naszych pasji, Naszych miłości , Naszych obranych ścieżek którymi podążamy :)
ja Tobie też dziękuję za podzielenie się refleksjami, które zatrzymują na dłużej. W przypadku tego haiku mam na myśli kilka dróg. Mam nadzieję, że są widoczne.
jednocześnie i aktualne i ponadczasowe
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
rob
Taki miałam cel.
OdpowiedzUsuńDroga gdziekolwiek prowadzi jest uniwersalna.
Poza tym, będą następni... w drodze.
Dziękuję,
Magda
Aż przechodzą po ciele ciarki, gdy się czyta..
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że jest to tak aktualne..!
Ale, również dlatego, że myśli się o tych następnych, którzy pójdą tą drogą..
Pozdrawiam:)
Kasia
Kasiu,
Usuńna pewno w dużej mierze na odbiór mają wpływ
aktualne wydarzenia, które były dla mnie inspiracją.
Zdaję sobie przy tym sprawę, że niektórzy mają mi to za złe.
Dziękuję,
Magda :-)
piękne, Madzik, naprawdę piękne
OdpowiedzUsuńaneta
Anetka,
Usuńdziękuję Ci. Bardzo!
Magda :-)
Droga to nie to samo co wędrówka.Okazuje się, że szczyt nie zawsze jest celem i to nie on wyznacza granice.Szczytu się nie zdobywa to góra zdobywa nas-naszą namiętność.Czasem pozwoli nam na więcej ale w Himalajach trudno o takie przywileje.
OdpowiedzUsuńCzytam to haiku uniwersalnie-bo nie o dziennikarstwo tutaj chodzi.
Para słów ,,zdobyty-wciąż'' i ich konsekwencja - jest pouczająca lecz wzbudza niepokój ponieważ okazuje się że bezpośrednie doświadczenie-finalny stempel-nie jest podróży kresem.On przychodzi niespodziewanie jakby z zewnątrz a jednak jest częścią złożonej całości.Zdobywcy trzymający się grani odpychają od siebie taką myśl-skupiają się na detalach....pytanie podstawowe w twojej pracy jest następujące...
kto jest zwycięzcą...?
pozdrawiam S.
A kto zdobyczą?
UsuńPoruszyłeś kwestię, którą 3 lata temu też próbowałam ująć
w haiku:
zdobyty szczyt
ośnieżona góra
zaczyna drżeć
Link
Magda
Odpowiedź nie może być całkowicie racjonalna ponieważ nie znamy ,,zdania góry''.Widoczne są jedynie znaki które wydają się bierne-przypadkowe.I czy nie zasadna jest teza, że to wzniesienie(nie sam szczyt) w pewnym sensie wchłania całym sobą zdobywcę który ma tylko wrażenie panowania nad sytuacją.Czy zatem zdobycie nie jest tylko punktem widzenia naszej strony-ludzkiej ? Natura nie opowiada historii-działa jednak konsekwentnie i to od niej zależy dopasowanie się do reguł gry.
OdpowiedzUsuńZgadzam się Sebastianie,
Usuńchociaż poruszasz wiele dyskusyjnych kwestii,
np. termin na ogół często używany - "zdobywcy szczytu".
Użyłam go z punktu widzenia strony ludzkiej, jak najbardziej. :-)
Dzięki jeszcze raz,
Magda :-)
Każdy człowiek ma w życiu jakiś cel [a przynajmniej powinien]. Do celu można dotrzeć lekkim truchtem albo mozolną pracą, jak kto woli...
OdpowiedzUsuńSą i tacy, którzy nie poprzestają na jednym. Dla nich, wspinaczka, może trwać całe życie.
pozdrawiam,
aneta
UsuńAtenka,
masz rację. Różnie ludzie zdobywają cel.
:-)
chciałam powiedz, szczyt za szczytem :-)
Usuń;-)
Wczoraj z rozmowie ze szwagrem poruszyliśmy słowa jakże bliskie każdej osobie: pasja, miłość ( w tym przypadku do gór ), walka z przeciwnościami losu i ich pokonywanie, pokonywanie również własnych słabości, dążenie do celu ( nawet znając konsekwencje jak w przypadku himalaistów )itp.
OdpowiedzUsuńDoszliśmy do wniosku że Nasze pasje czasami pochłaniają nas całkowicie ale dzięki temu stajemy się z każdym dniem coraz lepsi, one ( pasje ) kształtują nasz charakter, nasze postrzeganie świata i bardzo często jest tak że nawet najbliższa nam osoba nie jest w stanie od nich nas oderwać.
Himalaista idąc w góry wie że może z nich nie wrócić, że mogą one stać się jego grobem ... jednak miłość do gór, ta "bliskość" nieba jest tak wielkim magnesem że nawet gotowi są poświęcić swoje życie by podążać obraną ścieżką życia.
Madziu, Oni wciąż w drodze na swój szczyt - piękne Haiku ... dziękuję Ci za chwile zatrzymania się i zamyślenie nad istotą Naszych pasji, Naszych miłości , Naszych obranych ścieżek którymi podążamy :)
Pozdrawia serdecznie,
Robert.
Robercie :-),
Usuńja Tobie też dziękuję za podzielenie się refleksjami,
które zatrzymują na dłużej.
W przypadku tego haiku mam na myśli kilka dróg.
Mam nadzieję, że są widoczne.
Serdecznie pozdrawiam,
Magda :-)
Oni już przeszli swoją drogę, są na mecie.
OdpowiedzUsuńChociaż każdy by wolał, żeby dalej szli!
Tak, chcielibyśmy w świecie rzeczywistym,
Usuńale jak daleka jest droga do nieba -
nie wiemy.
wspaniałe haiku, przeczytałam komentarze, zupełnie inaczej je zrozumiałam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Irenko, bardzo się cieszę
Usuńa jednocześnie żałuję, że nie zdradziłaś swojej tajemnicy.
A może dasz się namówić?
Magda :-)