Iwonka, masz sporo racji, ale... :-), jako dziecko tak to nazywałam. Nie wiedziałam, że to mróz tak kłuje w buzię, tylko że iskrzący śnieg. Płatki śniegu wydawały mi się bardzo ostre. Do dziś mi tak zostało i jeśli ten utwór nie działa jak haiku, to zostawię go na pamiątkę.
Może przy zmianie L1 i "wciśnięciu" tam śniegu będzie lepiej? Będę główkowała. Dzięki :-)
Dla mnie to haiku jest siarczyście mroźne, czyli dokładnie takie, jak powinno być. Nie ma w nim (ponownie - dla mnie) abstrakcji jest za to duża plastyka obrazu. Widzę to zaśnieżone pole, widzę połyskujące nad nim gwiazdy, które z racji mroźnego powietrza wydają się być bardziej świetliste niż zwykle. I myślę, że takie są. Powiem więcej - ja je widziałam, i to nieraz! :-) I bardzo, ale to bardzo podoba mi się przeniesienie dziecięcych odczuć w "dorosłe haiku".
Dla kogoś mieszkającego na co dzień w środku betonowej dżungli "niebiańskie pole usiane gwiazdami" zawieszone nad zaśnieżonym polem jest widokiem, które trwale zapisuje się w pamięci i jest dokładnie tak samo ważnym wspomnieniem jak np. Paryż etc. Choć zupełnie inne odczucia temu towarzyszą.
To fakt. Mam porównanie, mieszkając teraz na wsi, gdzie nawet cisza jest inna niż cisza, nawet ta za miastem.
Dzięki temu powracają dawno zapomniane obrazy z dzieciństwa i wczesnej młodości, do których aż tak nie przywiązywało się uwagi. Chociaż nie - zawsze działały mocno, ale dziś nabierają innych wymiarów.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i jak tylko pozbędę się ostatniej chyba (puk, puk) w tym roku choroby obiecuję rewizytę.
Tutaj z kolei "gwiazdami kłuje" jak dal mnie nieco zbyt abstrakcyjne. Może się mylę, ale jeszcze nie ejstem całkiem przekonana.
OdpowiedzUsuńIwona
Iwonka,
OdpowiedzUsuńmasz sporo racji, ale... :-), jako dziecko tak to nazywałam. Nie wiedziałam, że to mróz tak kłuje w buzię, tylko że iskrzący śnieg. Płatki śniegu wydawały mi się bardzo ostre. Do dziś mi tak zostało i jeśli ten utwór nie działa jak haiku, to zostawię go na pamiątkę.
Może przy zmianie L1 i "wciśnięciu" tam śniegu będzie lepiej? Będę główkowała. Dzięki :-)
Helołki.
OdpowiedzUsuńDla mnie to haiku jest siarczyście mroźne, czyli dokładnie takie, jak powinno być.
Nie ma w nim (ponownie - dla mnie) abstrakcji jest za to duża plastyka obrazu. Widzę to zaśnieżone pole, widzę połyskujące nad nim gwiazdy, które z racji mroźnego powietrza wydają się być bardziej świetliste niż zwykle. I myślę, że takie są. Powiem więcej - ja je widziałam, i to nieraz! :-)
I bardzo, ale to bardzo podoba mi się przeniesienie dziecięcych odczuć w "dorosłe haiku".
:-)
Pozdróweczki.
Aniu widziałaś? :-))
OdpowiedzUsuńTeraz będziemy razem "pokłute", chociaż na zimę stulecia nie mamy szans. Ale takie delikatne igiełki bywają przyjemne.
Dziękuję za ładny komentarz,
Magda :-))
"Aniu widziałaś? :-))"
OdpowiedzUsuńMhm...:-)))
Dla kogoś mieszkającego na co dzień w środku betonowej dżungli "niebiańskie pole usiane gwiazdami" zawieszone nad zaśnieżonym polem jest widokiem, które trwale zapisuje się w pamięci i jest dokładnie tak samo ważnym wspomnieniem jak np. Paryż etc. Choć zupełnie inne odczucia temu towarzyszą.
To fakt. Mam porównanie, mieszkając teraz na wsi, gdzie nawet cisza jest inna niż cisza, nawet ta za miastem.
OdpowiedzUsuńDzięki temu powracają dawno zapomniane obrazy z dzieciństwa i wczesnej młodości, do których aż tak nie przywiązywało się uwagi. Chociaż nie - zawsze działały mocno, ale dziś nabierają innych wymiarów.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i jak tylko pozbędę się ostatniej chyba (puk, puk) w tym roku choroby obiecuję rewizytę.